poniedziałek, 30 marca 2015

Tell me why I like Monday


Lubię, a co! Lubię się porządnie zmęczyć, tak żeby spalić cały obiad i pół kolacji, a poniedziałkowe ćwiczenia jak najbardziej się do tego nadają. Tym razem stoimy w kręgu i wykonujemy serie ćwiczeń, po 45 sekund każde, 10 sekund przerwy i następne. Zaczynamy od szybkiego truchtu w miejscu, pozycja nisko na palcach, niczym amerykański futbolista, tak przez chwilę i na hasło padnij-powstań. Huuuh przerwa, szybki łyk wody i kolejne. Przekładanka (podpór przodem i przechodzenie z dłoni na przedramiona), do tego podskoki obunóż w podporze przodem; pompki na barki i bieg w podporze przodem, grzbiety z pompkami, pompki na barki i podpór na przedramionach, pompki na triceps i brzuszki. Trochę potu ze mnie spłynęło, czas na orzeźwienie w wodzie.

Wałkuję kraula, bo w czwartek wielki test na 200 metrów.


niedziela, 29 marca 2015

A ja desperacko i na przekór wszystkim moknę

Trening- rzecz święta, także nieważne, że zimno i słota swoje trzeba wybiegać. Miało być 10 km, ale pod koniec już tak lało, że się nie dało.

Cały czas buduję wytrzymałość, czyli biegam spokojnie, do 140 uderzeń serca na minutę. Dzisiaj małe szaleństwo- w połowie dystansu mam wykonać rozciąganie, dzięki czemu trochę uspokoję tętno i przygotuję mięśnie na dalszy wysiłek.

Trochę mi zeszło na te 9 km, ale ścigać się będę na zawodach i ma być lepiej niż na maniackiej:) 

wtorek, 24 marca 2015

Trzymam rękę na pulsstory.com



Na treningach korzystam z pulsometru i endomondo, ale zebrać to w jedną całość pomaga mi aplikacja pulsstory.com . Wystarczy wszystko ze sobą zsynchronizować i mam komplet informacji odnośnie treningów w jednym miejscu.
Przez 2 tygodnie odbyłam 12 aktywności, w kółkach wyodrębniono jakie i ile ich było. Dystans jaki przebyłam, spalone kalorie:) i moje nieszczęsne tętno. Ładnie i przejrzyście. Takie statystyki pomogą mi kontrolować i porównywać moje osiągnięcia. Dodatkowo jest za free:)

poniedziałek, 23 marca 2015

Historia różowej ciżemki

Idzie wiosna, nie da się ukryć. Joka gubi sierść, Tosia wstaje godzinę wcześniej- już przestawiła zegarek;) a w Fabryce też nie próżnujemy. Wycisk z każdym treningiem jest coraz większy, w końcu sezon bikini, to znaczy triathlonowy coraz bliżej:)
Siłka przed basenem i znowu Jacek- the Coach wspiął się na wyżyny swojej kreatywności - wszystko po to by tylko wycisnąć z nas obiad sprzed dwóch dni. Każdy z nas miał swoją stację, a zadanie polegało na wykonywaniu ćwiczeń przez 30 sekund, 10 sek. przerwy i zmiana miejsca. Do wykonania mieliśmy: pompki, zjeżdżanie na podwójnym kółku (na mięśnie brzucha i lędźwie- czuję wszystko;)), hantle w górę naprzemiennie, w leżeniu przodem wyrzuty ramion w przód z obciążeniem- dużym, scyzoryki, przysiady, nożyce, pompki na barki i na triceps.

Na basenie okazało się, że siłka to jednak był pikuś. Płynąc na grzbiecie wypiłam tyle wody, że musieli później dolewać;) No ale 1650 m samo się nie zrobiło, z tego 800 m to kraul. Może jeszcze nie idealny, za to w różowych frodosach:)


środa, 18 marca 2015

"Joka ziewała jak biegała"

Pewnie już przynudzam o tym tętnie, ale gdy na maniackiej serce chciało mi wyskoczyć uszami, stwierdziłam, że coś robię nie tak. I może lepiej zawczasu zadbać, żeby zostało tam gdzie jest.
Trener z Fabryki chyba się obalił na łopatki, jak zobaczył mój dotychczasowy puls.
Plan na dziś to spokojne rozbieganie, 8 km, tętno do 140 uderzeń na minutę. Mam biec w takim tempie, żebym mogła prowadzić luźną rozmowę, w moim wypadku z Joką.


Pogadałyśmy sobie od serca, biedna, aż ziewała z nudów taka była prędkość. Za to cel osiągnięty:)

 Zajęło mi to 1:01:05





wtorek, 17 marca 2015

Fabrycznie nowa:)

Drugi tydzień "Fabrykowych" zmagań trwa, nie ma lekko, ale nikt nie mówił, że będzie.
Poniedziałek zaczynamy ćwiczeniami na salce... na boso. Po krótkiej ale energicznej rozgrzewce, czas na część główną. Na środku ułożone dwie wyspy z materacy. Zadanie polega na wykonywaniu kolejnych ćwiczeń po 45 sekund każde. Zaczynamy od pompek- jedna normalnie, druga wspinam się na materac- pompuje i schodzę do poprzedniej i tak w kółko, następnie 20 sekund odpoczynku i kolejne ćwiczenie. Były: pompki na barki, na triceps, grzbiety, wskoki na materace, brzuszki, i więcej i szybciej.
Schłodzenie w basenie przyszło i przeszło szybko. Nadal ćwiczę, żeby nie "tańczyć" w wodzie, tylko sunąć jak strzała:)
We wtorek buduję wytrzymałość na spinningu.
Chciałoby się "depnąć" ale co założenie treningowe to założenia treningowe - świętość. Średnia na poziomie 70%.... mission completed. Było spalanie:)

sobota, 14 marca 2015

Leży na trawie i nie dycha...

... zacny suchar;) W moim przypadku to Maniacka dycha. Jako że była to moja pierwsza dziesiątka w tym sezonie, mąż postanowił, że pobiegnie ze mną. Takie wsparcie i doping. Się chłopak poświęcił, zamiast bić nowe rekordy, denerwował żonę na trasie... skutecznie:)
Rozgrzewkę zrobiliśmy w drodze do depozytu i biegiem na start. Pogoda była słaba, chłodno, głodno i do domu daleko więc przebieżka przed była jak najbardziej wskazana.



Strefa żółta C, jeszcze przed


   

 Trasa była idealna, płaska i sentymentalna;) Przypomniała mi czasy studenckie, kiedy to "dla lepszej kondycji" wracało się pieszo do akademika. Mijaliśmy ulubiony warzywniak, ławkę przy której poznałam męża i moją Alma Mater. Zadyszka i wzruszenie odebrały mi mowę. Do mety! O 13 musiałam nakarmić Tosieńkę, dlatego trzeba było szybciej przebierać odnóżami.
Końcówka była najgorsza. Przypomnę, że w biegu brało udział 4000 uczestników, a ścieżka przy jeziorze najszersza nie jest. Przynajmniej nie myślało się wtedy o zmęczeniu, tylko jak wyminąć lud cały i się nie pozabijać?









Dobry rytm biegu to podstawa, ja finiszowałam z Somebody told me:) i told me, że zrobiłam życiówkę, tadaaaaam:) Czas netto: 51:09 
Mi marido spisał się na medal, dostanie mojego wafelka:)

wtorek, 10 marca 2015

Keep your horses bejbe

Od jakich zajęć na rowerze miałabym zacząć? Oczywiście od wytrzymałości:) ale tym razem wytrzymałam...
Założenie treningu to tętno w granicach 60-80% i w końcu się udało. Na początku oczywiście musiałam "pognać" jak szalona, ale wtedy zjawił się on- trener Rafał... nie, nie bił po piętach, tylko kazał zmniejszyć obciążenie i uspokoić oddech. Wszystko się unormowało:)



Tu jeszcze przed- rozgrzewam kończyny dolne;)


poniedziałek, 9 marca 2015

Nowa twarz Tri Mamuśki

Zawsze lubiłam świętować urodziny/imieniny dłużej niż kalendarz przewiduje. Oktawa z reguły wystarczała. Tak też było z dniem kobiet. W niedziele były kwiaty, zadowalający wynik na biegu, cukiereczki i ciasteczka ... za to poniedziałek przyniósł "niespodzianą niespodziankę". Zostałam twarzą Triathlon Pniewy ! ( http://xtri.pl/polska/patronat-xtri-pl-znamy-zawodniczke-ktora-bedzie-twarza-triathlon-pniewy/ )


AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA(krzyczę)AAAAAAAAAAAAAAAAAAA(jestRadość)AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, O.K. trwało to 3 minuty 28 sekund, następnie Tosia kontynuowała:) Od dzisiaj zmieni się wszystko. Treningi pod okiem profesjonalistów, basen, rower, bieganie. Skończyło się leżakowanie, czas zacisnąć poślady.... a trochę dzisiaj oberwały:/
A zaczęło się tak....

Organizatorzy Triathlon Pniewy i Fabryka Triathlonu przygotowali konkurs, w którym do wygrania był pakiet usług treningowych, trwający 15 tygodni, przygotowujący do startu w triathlonie w Pniewach. Zadanie konkursowe polegało na napisaniu, dlaczego akurat mi mają przyznać tą nagrodę... no to napisałam;) szczegóły pod linkiem powyżej.

Przed pierwszym treningiem odbyła się część oficjalna czyli przekazanie nagrody:) 


Buzi-buzi i do roboty:)

Zaczęliśmy ćwiczeniami na salce. Wcześniej pisałam, że muszę wzmocnić obręcz barkową, mięśnie grzbietu... no to trener Jacek dzisiaj o to zadbał...




Do tego: przekładanka (podpór przodem i przechodzenie na przedramiona), pompki na barki, przysiady, kilka dobrych serii, z podbiegami i na macie było niczym na stadionie narodowym, znaczy się grząsko;) 45 minut i czas na basen.

  
plynąć czy nie płynąć....

i cały czas robię ten sam błąd, patrzę do tyłu, nawet sama nie wiem na co???

to ja już sobie pójdę

 żartuję, jeszcze grzbiet:)


Ekipa "nie daj się" :) 








niedziela, 8 marca 2015

ENEA Tri Tour Challenge Poznań Women Run

8 marca na Cytadeli odbył się bieg ENEA Tri Tour Challenge Poznań Women Run dedykowany dwóm walczącym z chorobom Natalkom-  ‪#‎biegniemypozyciedlanatalek‬. Do wyboru były dwie długości 6 i 12 km. Jako, że to moje pierwsze zawody po ciąży, wybrałam wersję dla lajkonika, czyli 6km. Zapraszam na krótką fotorelację.

Tosieńka- mój najpiękniejszy kibic:)









Rozgrzewka obowiązkowa: tu podskoki, kolana wysoko do klatki piersiowej




Skip A, C




Przeskoki

Uśmiech nr 5:D
 


i go go go!!!


a ja se leżę:)


ten podbieg nie powinien istnieć. Na ok. 4km ciągnął się i ciągnął, tętno oszalało:/




Ostatnie metry...






i jestem na mecie






Trasa wyglądała własnie tak- sama jej nie powtórzę









Czas: 30.49, miejsce 34/214, 12 kobieta na mecie:)



Załapałam  się na pierwszą stronę:)






sobota, 7 marca 2015

Woda w(y)ciąga

Sobota, jak wiadomo należy do Tosieńki i jej wodnych akrobacji. Nurkuje już na 3 sekundy, a nawet robi strzałkę pod wodą. Po mamusi taka zdolna;) 45 minut w wodzie i Tosia śpi jak marzenie, a wtedy ja szaleję...
Prosto z wody wskoczyłam na rower, jeszcze stacjonarny, ale już niedługo...
Dzisiaj interwał, wcześniej jakoś głównie trafiałam na wytrzymałość. Interwał ma na celu osiągnięcie wysokiej intensywności (puls na poziomie do 90% HRmax), a następnie powrót do strefy regeneracji, czyli tętno 65%HR max. Dzięki temu zwiększam wydolność swojego organizmu poprzez pracę na progu przemian tlenowych i beztlenowych. Z kolei na zajęciach wytrzymałościowych, jak nazwa wskazuje buduję wytrzymałość i bazę tlenową na wyższej intensywności, tętno w granicach 65-80% HRmax*.
W praktyce wygląda to tak: Interwał: odcinki na niższej intensywności ( często na siedząco) jadę przez około 4-8 minut, na wyższej intensywności ( w pozycji 2 lub 3, czyli "na stojąco") od 1-4 minut gdzie oprócz samej wydolności buduję też siłę; Wytrzymałość- tutaj intensywność zmienia się łągodniej, wzrasta stopniowo gdyż cel treningu to budowanie bazy tlenowej organizmu, która powoduje, że "prąd" odcina nam się później :) *.
Tak właśnie dzisiaj było. Dużo podjazdów, czyli jazda w pozycji stojącej i instruktor nawołujący "dokręć" i "szyyyybcieeeeejj".... no dobra mówisz masz;) a moje tętno szalało:/ ... dojechałam.

ta strata zawsze cieszy:)

* Lit.: wykorzystałam wiedzę mojego męża- instruktora indoor cyclingu