poniedziałek, 26 stycznia 2015

Poniedziałek- akcja pływanie :)


Do tej pory na basen jeździliśmy w trójkę, mąż pływał, a ja z Antonina na spacerze i zamiana. Na pływalnię mamy ok 20 km stąd takie zabiegi logistyczne. Dzisiaj jednak zajęcia z trenerem o godzinie 20, czyli dawno po dobranocce, a każdy wie, ze przy cycu śpi się najlepiej;) i jak tu zostawić moje maleństwo???

Organizacja musiała być na najwyższym poziomie, dlatego świeże mleko z prawika czeka w butelce, a przed samym wyjazdem kolacja z lewego (nie mylić z Robertem;)) i mogę jechać...
Nie wiem, komu bardziej się ten pomysł nie podobał…

Cała w nerwach ruszyłam.
Na początek rozgrzewka. Treneirro musi zobaczyć  moje umiejętności, no to perfekcyjna żabka i ten kraul… właśnie…  z nim zawsze coś było nie tak. Dopłynąć dopłynę, ale tu ważny jest czas. Żeby to poprawić, musimy popracować nad techniką.

Zaczynamy od nóg: deska w dłoniach i 4 długości, następnie 4 długości na plechach.
Ramiona: „ ósemka” między nogami- brak ruchu nóg - tylko balans.  Deska w dłoniach i  2 baseny lewe ramię, 2 prawe, wdech przy każdym ruchu;
Ułożenie jak wyżej, tym razem wdech co drugi ruch ręką.
Dłoń mam jak pięciolatka więc muszę pamiętać o prowadzeniu ramienia pod wodą do samego końca, ciężko to opisać, postaram się wkrótce wrzucić filmik.
A… i najważniejsze - przygotowuję się do stylu australijskiego, czyli mała praca nóg -  głównie ramiona. Nogi popracują na rowerze i biegu…