niedziela, 29 marca 2015

A ja desperacko i na przekór wszystkim moknę

Trening- rzecz święta, także nieważne, że zimno i słota swoje trzeba wybiegać. Miało być 10 km, ale pod koniec już tak lało, że się nie dało.

Cały czas buduję wytrzymałość, czyli biegam spokojnie, do 140 uderzeń serca na minutę. Dzisiaj małe szaleństwo- w połowie dystansu mam wykonać rozciąganie, dzięki czemu trochę uspokoję tętno i przygotuję mięśnie na dalszy wysiłek.

Trochę mi zeszło na te 9 km, ale ścigać się będę na zawodach i ma być lepiej niż na maniackiej:)