Niektórzy kapią się tylko w soboty,
ja przełamuje stereotypy i w wodzie ląduje też w poniedziałek:)
Tosia nakarmiona, butla czeka w
gotowości- no to Matko Polko do roboty!
Na początek rozgrzewam nogi 4
baseny, dalej wałkuje ręce.
Pod wodą rękę ciągnę do końca ( do
uda), wyciągam tak aby łokieć był wysoko, a palcami muskam taflę wody- 4 baseny
na lewą, 4 na prawą rękę.
Następnie
wyłączam nogi. Jedną ręką wykonuje cały ruch i oddech, druga ręka robi
ruch do połowy, czyli przez chwilę "sunę" siłą rozpędu (w wodzie ta
chwila wydawała mi się dłuższa). Między nogami ósemka, ruch tylko by złapać
równowagę.
Niestety
mój problem to pobór oddechu:/ za bardzo skręcam głowę w tył, jakbym chciała
zobaczyć kto mnie goni... a będą całe tłumy;)
Na koniec,
na dobicie 10 basenów z makaronem. No cóż, wydawało mi się, że jest nieźle, ale
filmik pokazuje raczej sceny z "Uwolnić orkę", a nie Michael Phelps
na olimpiadzie.