czwartek, 22 stycznia 2015

22.01 - WuefCross

"Druga zwrotka, bo zawsze chciałem zacząć od środka". Za Abradabem nie opiszę jeszcze moich pierwszych treningów, za to zacznę na bieżąco.
Miał być basen, ale Tosi drzemka jakoś sama się skróciła, no to bieganie- też nie bo trzeba było się zjawić z Tosią na bilansie. W końcu mąż po swojej popołudniowej drzemce (biedactwo, potrzebuje więcej snu niż niemowlę;)) stwierdził, że czas na rower. A że pogoda jaka jest, każdy widzi, no to Indoor cycling w WuefClubie (www.wuefclub.com). Łatwo się domyślić, że ten pomysł również nie wypalił. Na rowerki o 19 ludzie rzucają się jak na karpie w Lidlu, ale trening dzisiaj trzeba zrobić więc stanęło na Crossie- czego mój pośladkowy średni nie zapomni mi przez najbliższy tydzień, a bicek będzie śmiał mi się w twarz przy każdym podnoszeniu Tosieńki. Dawno się tak nie sponiewierałam, a zaczęło się bardzo niewinnie...
Na początek rozgrzewka, bieg dookoła sali- phi, łatwizna:) Przyjemna muzyczka, zaczyna się Roxanne the Police i hasło: na każde Roxanne padnij- powstań. Taaa i z tym powstań już nie było tak lekko;)
Część główna to ćwiczenia w parach, a raczej na zmianę. Do zrobienia było:

300 pajacyków- seria po 10 i zmiana w parze,
250 "wspinanie" w podporze- po 10,
200 naskoków na skrzynie- po 10,
150 pompek (damskie oczywiście) po 5,
100 padnij powstań po 2 i
50 TRX po 5.

Nawet już nie pamiętam czy jakaś muzyka była w tle, w sumie nie wiele pamiętam, chyba urwał mi się film:)
Gdy już myślałam, że to kres moich mąk, to na dobicie- przysiady z obciążeniem w postaci 8kg kettla. Codziennie noszę większego Tosiaka, ale przysiadów i aż tylu jeszcze nie uskuteczniałyśmy.
Dotrwałam, z wszystkimi zębami i fioletowymi kolanami (dziękuje wam padnij- powstań).
 i rumieńcami jak matrioszka;) Ledwo utrzymałam telefon tak wysoko, następnym razem postaram się o ciekawsze ujęcia, o ile mięśnie nie będą mi się trzęsły. Czas spać. Muszę zawołać męża, żeby mnie zaniósł, kochaaanieeee...