wtorek, 10 stycznia 2017

Sezon 2017

Hello w 2017 roku:) Nowy Rok nowe postanowienia, a w nim najważniejsze, czyli na bieżąco uzupełniać wpisy na blogu... uda się uda się uda się
 Znalezione obrazy dla zapytania cross fingers

Zatem po krótce co u mnie:

Sezon 2016 zakończyłam udanym startem w 1/8 IM w Przechlewie (1 miejsce w kat . K30, a 4 w generalce kobiet). Sama impreza była bombastyczna. Świetna organizacja, mnóstwo kibiców, bardzo dobrze zaopatrzona strefa finiszera, do tego pogoda jak w szczycie sezonu. Minusów nie zauważyłam zatem wrócę na pewno.
 W sierpniu było trochę spokojniej z zawodami toteż padł pomysł pojechania rowerami do Darłówka, w ciągu jednego dnia. Można? no peffno! Tyłki bolały, rozwody padały, ale śmiechów było co nie miara, polecam każdemu przeżyć taką podróż- mi zdecydowanie raz wystarczy;)









Teraz przyszedł czas na bicie nowych rekordów. Zaopatrzona w sprzęt stacjonarny, nowe buty i dopasowany strój rozpoczynam kolejny sezon. Cel: 1/2 IM !





wtorek, 5 lipca 2016

Triathlon Szczecin vol. 2

Plan na ten sezon był prostu: powtórzyć starty z zeszłego roku by sprawdzić jakie postępy poczyniłam. Szkoda tylko, że organizatorzy postanowili pozmieniać trasy, no cóż, trzeba ustalać nowe rekordy. Tym razem na szczęście również się udało.
Start numer 4, czyli Triathlon Szczecin, dystans 1/4 IM.

Tu nie tylko walczyłam o lepszy czas, ale również o "obronę" tytułu z poprzedniego roku. Nie przeciągając- udało się, ba takiego wyniku nie spodziewali się nawet najstarsi górale. Ostatecznie uplasowałam się na 4 pozycji w Open Kobiet, co dało mi 1 miejsce w kat. K30-39.
Finiszowałam z czasem 02:32:08
woda- 00:19:02- poprawiłam czas o ponad 7 minut :)
rower- 01:25:52
bieg- 00:42:19
Jak widać poniżej lekko nie było, chociaz pogoda była bardziej przyjazna.









sobota, 13 lutego 2016

PreWalentynkowy Bieg Walentynkowy


W końcu stało się, a raczej udało się:) Pierwszy raz wygrałam w generalce i stanęłam na podium z moim mężem:) tyle wygrać:)
Nic nie zapowiadało takiego przebiegu zdarzeń, chcieliśmy pobiec mocno, ale wiadomo- zawsze są mocniejsi.
Bieg został zorganizowany z okazji Walentynek, dlatego mile widziane było przebranie - my jak zwykle bardzo oryginalnie, przebraliśmy się za "dwóch takich co nic nie ukradli"...taaaa wiem zabawne, boki zrywać;) Reszta uczestników lepiej się spisała. Drugim wyróżnikiem była konwencja biegu, czyli w parach, połączeni czerwoną wstęgą (so sweet).
Cały czas myśleliśmy, że będziemy podbiegać pod Dziewiczą Górę, która do łatwych nie należy ( Triathlon Czerwonak- przyp. red.;). Na szczęście oszczędzono nam tej mordęgi. Podbiegi były, nawet dość odczuwalne ale nie zabójcze. Gorszy na trasie okazał sie piach, było grząsko, stopy sie zapadały, do tego dochodziły korzenie i gałęzie, czujność 150, ale w tym był cały urok. Ta walka, żeby biec szybciej i jeszcze patrzeć gdzie stopy stawiasz. W tle tylko ciężkie oddechy współbiegaczy, byleby wytrzymać w tym tempie. Kowboje w dżinsach narzucili ostre tempo, niestety nie udało nam się ich dogonić, ale trzymaliśmy równe tempo i zakończyliśmy bieg na drugiej pozycji z czasem 22:43 min.










czwartek, 14 stycznia 2016

Obozowy dzień drugi

Woda nadal lodowata niczym wódka na naszym weselu. Skurcz łydki jak chwycił wczoraj tak trzyma- skurczybyk. Grupa przed nami robiła takie rzeczy, że chcę wracać z powrotem do łóżkowa.
Minę mam nietęgą ale nikt nie wymięka więc nie można robić wioski- działam. Kraul, delfin. Grzbiet w łapkach. ŻabkoKraul. ŻabkoDelfin. Ostatnie 300 m kraul, po każdym basenie wyjście z wody (czyli wdrapanie się na murek) i pompeczki, po jednej stronie klasyczne, po drugiej na triceps.
Przeżyłam, czas na giga śniadanie, nie wiem jeszcze co, ale będzie tego dużo:)


 Widoki wynagradzają wysiłek....
.... no to lecę na bieganie.

czwartek, 7 stycznia 2016

Mama mówiła: Nie jedz żółtego śniegu

Nie wiem czy to się już leczy, ale trening zrobić trzeba.... nawet gdy na dworze -10 C, a twarz przecinają ostre szpileczki zamarzniętego śniegu. W planach około 12 km, a w tym siła biegowa: 2 serie 6 ćwiczeń (skipów i rytmów) na odcinku 100 m. Co tam będę o sobie pisać, nuda, Joka to dopiero miała imprezę, tyle białego i tylko dla niej ;)




Jak widać poniżej tempo miałam raczej słabe, ale ta "wuchta śniegu" sprawiła, że czułam się jakbym biegła po plaży.... niestety ani aura nie ta ani przyodzienie nie to.