czwartek, 7 stycznia 2016

Mama mówiła: Nie jedz żółtego śniegu

Nie wiem czy to się już leczy, ale trening zrobić trzeba.... nawet gdy na dworze -10 C, a twarz przecinają ostre szpileczki zamarzniętego śniegu. W planach około 12 km, a w tym siła biegowa: 2 serie 6 ćwiczeń (skipów i rytmów) na odcinku 100 m. Co tam będę o sobie pisać, nuda, Joka to dopiero miała imprezę, tyle białego i tylko dla niej ;)




Jak widać poniżej tempo miałam raczej słabe, ale ta "wuchta śniegu" sprawiła, że czułam się jakbym biegła po plaży.... niestety ani aura nie ta ani przyodzienie nie to.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz